Ostatnio bardzo interesuję się rolą kobiet w Afryce i ich miejscem w społeczeństwie, a przede wszystkim w polityce. Liberia to bez wątpienia bardzo ciekawy przypadek pod tym względem. W historii Afryki do roku 2005, czyli momentu objęcia stanowiska prezydenta Liberii przez Ellen Johnson-Sirleaf, nie było kobiety prezydenta. Wydaje się, że ta kobieta może przyczynić się do zwiększenia roli kobiet nie tylko w Liberii, ale na całym Czarnym Lądzie…
Wielu obserwatorów życia politycznego zwraca uwagę, że Johnson-Sirleaf odegrała znaczącą rolę w rozwiązywaniu konfliktu wojennego w Liberii, a także na promowanie spraw kobiecych w polityce…
umieszczam link do filmu nt. wojny w Liberii…
PS.
Tęsknimy za Afryką…