środa, 2 grudnia 2009

Podróże... i takie tam...

To zadziwiające, jak różne rzeczy dnia codziennego przywołują nam na myśl Czarny Ląd. A dodatkowo każdy mail od chłopców z Ugandy, krótka rozmowa telefoniczna, zdjęcia, czy nawet google earth (hehe)…. to powrót do Namugongo. Kiedy rozmawiamy na temat podróży z różnymi ludźmi, to widzimy jak zdecydowana większość z nich wskazuje na wyjazdy, których celem jest odpoczynek. Mieszkanie w luksusowym hotelu, najlepiej przy plaży, z dobrą obsługą, bo miejsce jest w sumie drugorzędną sprawą. No i oczywiście nie ma się co krzywić – dziś w czasach, gdzie stres w ciągu całego tygodnia jest normą, a ludzie gonią wszędzie… często nie wiadomo gdzie – potrzeba jest poleżeć w piekącym słoneczku wsłuchując się w szum pluskającej wody. Jest też pewna grupa ludzi (zwłaszcza młodych), która podróżuje wyczynowo – zdobycie jakiejś góry, przeprawa przez rwącą rzekę. Raczej nie interesują ich ludzie napotkani w trakcie wyprawy. I nie ma się czemu dziwić, bo zapewne dla tej grupy głównym celem jest sprawdzenie siebie i satysfakcja z pokonania trudności. Przełamywanie kolejnych barier. Kiedy zadajemy sobie pytanie o to, co nam dała nasza podróż do Afryki, to przede wszystkim zmianę patrzenia na własne życie, poznania kawałka innego świata, przemian jakie w nim zachodzą. No i dała nam chyba pasję…

Dla tych wszystkich, których ciekawi to, co się dzieje w Afryce, odsyłam do artykułu poświęconego tym razem Demokratycznej Republice Kongo:

http://www.news24.com/Content/Africa/News/965/18f06e07c5434cbfb09c4cbb1a28eb25/11-11-2009-10-36/Mai-Mai_raid_village

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz