Jak się bawią, to na maksa…nie patrzą na to, czy ktoś jest obok. My sami czasami uciekamy od nich, żeby nas czasem nie staranowali…Ostatnio bawiliśmy się w „ryby w sieci”. Część z nas stała w kole trzymając się za ręce (sieć), a w środku były inne dzieci (ryby), których zadaniem było wydostanie się z sieci… Tak poobijana już dawno nie byłam…hehehe.. Ale ile radości im ta zabawa sprawiła… Tutejsze maluchy - jak wszystkie - są niesamowicie radosne… No i cały czas pełne energii.
Ale energii nie brakuje też starszym… Kizito – (jeden z wujków) – cały czas się śmieje, brat Denis z Kongo – niczym „night dancer” lata do Kampali na kurs angielskiego (w każdym razie tak twierdzi), a dodatkowo prowadzi ubogacające rozmowy z Przemem nt. różnych paranormalnych zjawisk, Radek i Marcin w przerwach nauczania chłopców różnych śmiesznych słów po polsku ( np. „świnia ja parachata”) robią sobie treningi breakdance, a ja ostatnio usuwałam warkoczyki z głowy Angeli (wiecie, że czarnoskórym nie rosną włosy tak, jak nam? Angela miała zrobione warkoczyki, których od 3 miesięcy nie myła... Dziś umyła włosy po ponad 90 dniach).
Wracając do chłopców, to wczoraj wieczorem idąc do naszego pokoju – zachodziliśmy do chłopców, żeby im życzyć dobrej nocy. W jednym z domków mieszka taka „drużyna pierścienia” – same asy… Mają taki smród w pokoju, że nie można wytrzymać…A co
zrobili wczoraj??? Powiesili sobie zdechłą mysz nad drzwiami… No i nie omieszkali nam jej pokazać… A jacy dumni byli...
Zdjęcia:
Na górnym jest Józek TETE - fajny chłopiec... Cały czas woła na nas Muzungu... Pociecha... A na dole - myszka oczywiście... z domku TETE i innych łobuzów...
POWIEDZ CHŁOPAKOM ZE KUPUJE OD NICH TEN NUMER Z MYSZKĄ HAHAHA BEDZIE SPOSÓB CZĘSTE WIZYTY TESCIOWEJ pozdrawiam was i chopaków
OdpowiedzUsuń