poniedziałek, 28 grudnia 2009

Święta w Ugandzie

Przedwczoraj dzwoniliśmy do CALM z życzeniami świątecznymi…

W Ugandzie nie świętuje się wigilii, choć w CALM - z racji polskiego akcentu w postaci ks. Ryszarda oraz polskich wolontariuszy (tak, tak - obecnie przebywa tam Tomek z Torunia, a jak się dowiedzieliśmy, dojechała do niego na kilka dni Ewa, która obecnie pracuje w Zambii) - polska wigilia musiała być. W czwartek – Angela – gotowała pyszności na kolejny dzień, a polscy wolontariusze robili pierogi z matooke (czyli ugotowanymi bananami) . Atmosfera świąteczna – jak nam powiedział ks. Ryszard, z którym rozmawialiśmy – była wspaniała. Choć zamiast śniegu mieli ulewny deszcz. Piątkowy bożonarodzeniowy lunch był na świeżym powietrzu – no i pewnie była niezła „wyżerka”… Podczas naszego pobytu w CALM mieliśmy okazję doświadczyć podobnego świętowania z okazji misyjnego dnia dziecka. Zazwyczaj chłopcy jedzą u siebie na stołówce, ale w święta wszyscy jedzą razem to, co chłopaki ugotują…

Oto fragment informacji od Ewy i Tomka:

"Pierwszy dzień Świąt przebiegł w atmosferze słodkiego lenistwa. Choć nie mogliśmy wylegiwać się na słońcu, gdyż cały czas towarzyszyły nam chmury i deszcz. Mieliśmy okazję posmakować tradycyjnego ugandyjskiego świątecznego obiadu, przyrządzonego w liściach bananowca: kurczak w liściach bananowca, matooke w liściach bananowca oraz orzeszki ziemne w liściach bananowca. Od popołudnia aż do nocy trwała świąteczna balanga dla chłopców ( w Ugandzie nie obowiązuje nic takiego jak cisza nocna). Dzieciaki były w swoim żywiole!"

Z tego, co wiemy, tuż przed Nowym Rokiem chłopcy kontynuują świętowanie bożonarodzeniowo-noworoczne… Ksiądz zaplanował im upragniony piknik nad jeziorem Wiktoria. Już sobie wyobrażamy jak wszyscy pluskają się w wodzie, a w międzyczasie zajadają się jakimiś pysznościami…hehe

Szkoda, że naszego zimowego klimatu nie możemy zamienić na ugandyjskie świąteczne upały... Fajnie byłoby jeszcze raz tam się znaleźć…


p.s.

Dziękujemy za wszystkie wejścia na naszego bloga. Zanim się zorientowaliśmy – okazało się, że jest ich już ponad 6 tysięcy. To chyba oznacza, że interesują Cię wieści od naszych przyjaciół z Namugongo. Wielkie dzięki. Obiecujemy pisać dalej…

3 komentarze:

  1. czekamy na kolejne wpisy ;)
    pozdrawiamy jeszcze świątecznie z Wrocławia,
    m&n's

    OdpowiedzUsuń
  2. a pewnie, że nas interesują losy Waszych przyjaciół :) mam nadzieję, że przyjedziecie kiedyś do SOMu i na żywo opowiecie nam o wyjeździe :)

    pozdrawiam cieplutko :)
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuza, na pewno przyjedziemy... pewnie w marcu... Buziale znad granicy polsko-niemieckiej.
    Dla Wrocławia też świąteczne pozdrowionka i uściski ślemy...:)

    OdpowiedzUsuń