Dla tych wszystkich, których ciekawi to, co się dzieje w Afryce, odsyłam do artykułu poświęconego tym razem Demokratycznej Republice Kongo:
środa, 2 grudnia 2009
Podróże... i takie tam...
środa, 28 października 2009
Co dusi Afrykę?
Polecamy artykuł pt. „Bóg zamieszkał w Afryce” autorstwa Beaty Zajączkowskiej, dziennikarki Radia Watykańskiego (Gość Niedzielny, nr 43/2009 z 25.10.2009)
W tekście poruszone są nie tylko tematy związane z opisem obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej w państwach Afryki, ale autorka dotyka niezwykle ważnego problemu niesienia pomocy krajom Czarnego Lądu, nie tylko przez różne organizacje międzynarodowe, ale także przez rządy krajów rozwiniętych oraz przez Kościół.
Poniżej zamieszczamy wypowiedź kard. Bernarda Agré z Wybrzeża Kości Słoniowej
wtorek, 13 października 2009
Czapeczki kupca. Bajka z Afryki Zachodniej
Żył sobie bogaty kupiec. Pewnego dnia spakował kolorowe czapeczki i postanowił udać się z nimi na rynek. W drodze, kiedy poczuł zmęczenie, postanowił odpocząć pod drzewem. Włożył więc wszystkie czapeczki na głowę, aby się zabezpieczyć przed złodziejami. Zaraz potem zasnął. Chrapał tak ,że echo roznosiło się po całej okolicy. Obok drzewa przechodziło stado małp, które tylko czekały na to, by spłatać komuś figla. Zbliżyły się do kupca i po kolei zdjęły mu czapeczki z głowy, pozostawiając tylko jedną – najbardziej zniszczoną. Małpy wlazły na sam czubek drzewa i czekały na rozwój wypadków.
Kiedy kupiec się obudził, wpadł w przerażenie i w rozpaczy podniósł głowę ku niebu. Wtedy spostrzegł na drzewie gromadkę złodziei. Tego było za wiele. Z gniewem zerwał z głowy swoją czapkę i cisnął ją o ziemię. W tej samej chwili małpy, naśladując jego gest, rzuciły na ziemię swoje czapeczki. „Świetnie” – mruknął kupiec i pozbierawszy odzyskany towar ruszy dalej radośnie podśpiewując.
Por. Bajka o tym samym tytule ze zbioru "26 bajek z Afryki ze zdjęciami Ryszarda Kapuścińskiego", Wydawnictwo Biblioteki Gazety Wyborczej / Green Galery.
sobota, 26 września 2009
już 3 tygodnie w Polsce
W książce pod tytułem „Zwykły człowiek” (autorstwa Paula Rusuesabagina – kierownika hotelu Mille Collines w stolicy Rwandy Kigali – zob. film „Hotel Rwanda”) przeczytałam:
„Słowa mogą być instrumentem zła, lecz mogą okazać się potężnym narzędziem życia. Jeśli wypowiesz właściwe słowa, mogą one uratować świat”.
Nasze słowa na tym blogu świata pewnie nie uratują, ale wierzymy, że dzięki tym naszym krótkim relacjom i wspomnieniom będziemy mogli zaszczepić w Tobie przynajmniej troszkę miłości do naszych chłopaków z CALM i oczywiście do Afryki.
Ten blog to trochę odpowiedź na wezwanie do tego, by dzielić się wspomnieniami, by mówić o nich głośno, nie pozwolić, aby zatęchły gdzieś w naszym wnętrzu. To sposób by dzielić się miłością do Afryki i wdzięcznością za to, co otrzymaliśmy od mieszkańców CALM i Ugandy.
Minęły już trzy tygodnie od naszego powrotu z Ugandy, a w naszych uszach cały czas rozbrzmiewają pozdrowienia dzieciaków, ich głosy, śmiech… Nawet trochę nam tego brakuje..., szczególnie radosnych spojrzeń, błysku w oczach, szczerzących się do nas zębów…
sobota, 19 września 2009
A tak tańczą nasi Przyjaciele z Children and Life Mission
środa, 16 września 2009
czwartek, 10 września 2009
sobota, 5 września 2009
Nasza PERŁA AFRYKI
Nie spodziewaliśmy się nawet, że z biegiem czasu wszystkie te wymienione rzeczy staną się dla nas naturalnym elementem krajobrazu tego afrykańskiego kraju. A już na pewno nie myśleliśmy, że bardzo szybko człowiek jest się w stanie do tego wszystkiego przyzwyczaić, a nawet i za tym tęsknić. Życie nas po raz kolejny miło zaskoczyło.
Ktoś kiedyś powiedział, że aby zakochać się w Afryce, trzeba najpierw odwiedzić Ugandę. Miał rację. My zakochaliśmy się – najpierw w Ugandzie, a potem chyba i w Afryce. W czym dokładnie? W radosnych uśmiechniętych mieszkańcach Ugandy, w dzieciach (szczególnie w naszych małych przyjaciołach z CALM), w tamtejszej przyrodzie, w muzyce, w różnorodności, którą tam się obserwuje, w nieprzewidywalności Afryki. Gdyby zmierzyć procentowo kawałek Afryki, który mogliśmy zobaczyć, byłby to zaledwie około 1% całkowitej powierzchni kontynentu. Prawie nic, a jednak zostawiło w naszych sercach konkretny ślad. Taki, że jak ktoś nas pyta: „jak było?” – odpowiadamy: „Było tak, że chcemy tam kiedyś wrócić”. Mamy nadzieję, że i to marzenie – podobnie jak poprzednie (wyjazd na misję) – się kiedyś ziści.
Tak, dla nas Uganda to Perła Afryki – nasza Perła, którą otrzymaliśmy i którą zachowamy w naszych sercach i w naszym życiu na bardzo długo. I może za jakiś czas ponownie powitani zostaniemy „Welcome to Pearl of Africa”.
czwartek, 27 sierpnia 2009
Odnaleźć to, co najważniejsze...
I have run through the fields
Only to be with You
I have run
I have crawled
I have scaled these city walls
These city walls
Only to be with You
But I still haven't found what I'm looking for..."
A ja znalazłam to, czego szukałam… I nawet o wiele więcej...
Piosenka: "I Still Haven't Found What I'm Looking For", U2
piątek, 21 sierpnia 2009
Afryka zaskakuje
Afryka zaskakuje – każdego dnia.
Wiedzieliśmy, że Rwanda jest inna od Ugandy, ale nie spodziewaliśmy się, że tak bardzo. Już po przekroczeniu granicy nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że mamy tam bardziej uważać niż w Kampali: na policjantów, na to, co mówimy, na to, jak się zachowujemy. "To oczywiście sprawka tych, którzy rządzą (a właściwie tego, który jest głową państwa). Propaganda na każdym kroku. Oficjalnie nie ma konfliktu między „długimi” i „krótkimi”, ale w powietrzu czuć, że ten wulkan może za chwilę wybuchnąć. Rwanda wydaje się smutna, zamknięta i przygnębiona – choć oficjalnie nikt tego nie przyzna" (słowa człowieka, z którym mieliśmy okazję się spotkać i porozmawiać. Nie możemy podać jego personaliów, bo mógłby mieć poważne problemy). .
Po powrocie z Kigali odwiedziliśmy siostrę Angelikę. Siostra od 11 lat przebywa w Ugandzie w wiosce - Rushooka. Prowadzi centrum dla dziewcząt – nauczając je wyszywania, dziergania na szydełku, robienia na drutach, gotowania i jeszcze wielu innych rzeczy. Niesamowita kobieta, no i niesamowite rzeczy przez jej ręce się dzieją. Oby więcej takich kobiet pracowało w Afryce.
Pewien człowiek powiedział nam ostatnio, że z poznawaniem Afryki jest tak, jak z obieraniem cebuli – odkrywa się kolejne jej warstwy, myśląc, że to już ta odpowiednia część warzywa, a tu pojawiają się kolejne, które trzeba obrać. Czasami to obieranie cebuli powoduje łzy. Z Afryką jest tak samo. Myśli się, że ją się już trochę poznało, wyjeżdża się do innego kraju i wszystko jest inne. Inny klimat, inne krajobrazy, inne miasta, inni ludzie. Po tych prawie dwu miesiącach tutaj – wiemy, że aby choć trochę poznać tę Afrykę (w której się chyba zakochaliśmy) potrzeba więcej czasu – może pół roku, może rok, a może i więcej….